Recenzja filmu

Złe mamuśki (2016)
Jon Lucas
Scott Moore
Mila Kunis
Kathryn Hahn

Jak być mamą i nie zwariować

"Złe mamuśki" doskonale wpisują się w trend amerykańskich komedii, które pod przykrywką rubasznego humoru skrywają dość zwyczajne, by nie powiedzieć "konserwatywne" przesłanie. Twórcy dalecy są
Jeśli uważacie, że Waszym mamom przyda się parę godzin relaksu, kupcie im bilet na "Złe mamuśki". Jeśli jesteście mamami i potrzebujecie trochę czasu tylko dla siebie, nie żałujcie pieniędzy. Jeśli macierzyństwo Was przeraża i potrzebujecie czegoś na "oswojenie się" z myślą o byciu rodzicem – wiecie, co macie robić. Nowy film scenarzystów "Kac Vegas" i reżyserów "nieletnich/pełnoletnich" to bowiem kwintesencja kina "ku pokrzepieniu serc". Lekka, przystępna i relaksująca komedia, która nie tylko śmieszy, ale również naładuje Wasze baterie pozytywną energią.



"Złe mamuśki" doskonale wpisują się w trend amerykańskich komedii, które pod przykrywką rubasznego humoru skrywają dość zwyczajne, by nie powiedzieć "konserwatywne" przesłanie. Twórcy dalecy są od tworzenia kolejnego frontu walki ideologicznej pomiędzy "drapieżnymi feministkami" a "spolegliwymi gospodyniami" domowymi. Ale jednocześnie nie unikają podejmowania tematu sytuacji kobiet we współczesnym społeczeństwie wysokorozwiniętym. Negatywne sytuacje życiowe bohaterek są bowiem pretekstem, by dokonać afirmacji kobiet oraz ich społecznej roli.

Jakiekolwiek obyczajowe skutki "Złych mamusiek" będą oczywiście efektem ubocznym. Reżyserzy filmu mają bowiem zdecydowanie mniej ambitne cele. Chcą po prostu rozbawić publiczność. I czynią to z zaskakująco dobrym skutkiem. Twórcy śmieją się ze stereotypowych sytuacji, a komediowe "ciosy" rozdają po równo, wykorzystując zarówno obraz matki perfekcjonistki, jak i matki prowincjuszki. Co jednak bardzo ważne: nawet w najostrzejszych gagach unikają wyśmiewania, wskazywania palcem, taniego szyderstwa. W "Złych mamuśkach" nie ma miejsca na negatywne emocje, złośliwości i cynizm. Nawet kiedy bohaterkom jest ciężko, kiedy świat zdaje się stawać okoniem, nie tracą nadziei, że los rozda im w końcu lepsze karty. 



Źródłem tej pozytywnej energii jest przede wszystkim scenariusz. Choć nie grzeszy oryginalnością, a jego podstawę stanowi zestaw standardowych bohaterek i sytuacji, to przyzwoicie napisany tekst. Całą wtórność równoważy energia aktorek oraz spora liczba przyjemnych dowcipów z kilkoma pikantniejszymi gagami dla wyostrzenia smaku. Duszą i ciałem "Złych mamusiek" jest Kathryn Hahn. Ta świetna aktorka często pojawia się w komediach na drugim planie. Tutaj niby też gra drugie skrzypce, a jednak ma szansę pokazać w pełni swój kunszt. Każda scena z jej udziałem kończy się niepohamowaną salwą śmiechu. Jest nieskrępowanym żywiołem, który kontrapunktują na ekranie spokojniejsze kreacje Mili Kunis i Kristen Bell. Całości towarzyszy doskonała ścieżka muzyczna, która stanowi niemal perfekcyjny zestaw piosenek na każdą domową imprezkę (nie tylko dla mam). 

Zwiastuny promujące film nie oddały charakteru tej produkcji – "Złe mamuśki" to jedno z większych pozytywnych zaskoczeń tego roku. To nie tylko o wiele śmieszniejsza komedia niż sugerowały materiały promocyjne (co w przypadku tego gatunku jest dość rzadką sytuacją – zazwyczaj najśmieszniejsze sceny są w fazie promocji ogrywane do znudzenia). To przede wszystkim wspaniała opowieść o tym, jak być matką, żoną, kobietą sukcesu. Słowem, pochwała kobiet szukających własnego głosu i własnej drogi. 
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Udając się na "Złe mamuśki" do kina, nie miałem wygórowanych wymagań, spodziewając się kolejnej, zarówno... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones